Nastolatka przerwała pisanie w
pamiętniku, przewracając się na plecy. Rozłożyła niezdarnie ręce wzdłuż
tułowia, przymykając powieki. Spokojnie i rytmicznie wdychała świeże powietrze
z uchylonego okna. Zaczęła wspominać dzisiejsze przedpołudnie.
Ciche piknięcie dobiegające z
włączonego laptopa, zwróciło uwagę dziewczyny. Otworzyła go szerzej,
dostrzegając, że Nathan właśnie zalogował się na chat. Uradowana od razu
zaczęła z nim rozmowę w obawie, że zaraz sobie pójdzie.
- Cześć, Nath! Dawno z tobą nie
rozmawiałam.
- Oo... hej, Maggie. – Chłopak
wydawał się być wyraźnie skrępowany, ale dziewczyna ignorowała to, jak tylko
potrafiła. – Wiesz, co ja…
- Strasznie stęskniłam się za
tobą.
- Tak, ja też – szepnął tak
cicho, że Maggie zastanawiała się, czy przypadkiem się nie przesłyszała. –
Opowiadaj, co u ciebie?
- Nie najgorzej. Zabawne, bo
dopiero wczoraj dowiedziałam się, że wujek pracuje w wytwórni i ma pod swoją
opieką pięciu sympatycznych chłopaków. Najpierw wydawało mi się, że to kolejne
zapatrzone w siebie gwiazdeczki, ale teraz wiem, że są całkiem w porządku.
- Czyli poznałaś już tam… nowych
przyjaciół – mruknął pod nosem.
- Nie, to nie tak, Nathan! –
Zaprzeczyła gwałtownie, obserwując stężałą minę swojego chłopaka. Nie spodobał
się jej ten wyraz. Bała się, że dalsza rozmowa może doprowadzić do czegoś,
czego tak bardzo się obawiała.
- Wiem, jak to jest. Clover co
nieco napomknęła o waszych rozmowach, w końcu jesteśmy sąsiadami… - Chłopak
zamyślił się na chwilę. Maggie poczuła, jak coś nieprzyjemnego rozlewa się po
jej żołądku. – To nie ma sensu.
- Co? – zapytała z
niedowierzaniem, czując, że cała zaczyna się trząść.
- To nie ma sensu. – Powtórzył
spokojnie, akcentując każdy wyraz. – Spójrz, Maggie, już znalazłaś tam osoby, z
którymi na pewno będziesz coraz chętniej spędzać czas, powoli zapomnisz o mnie…
Na pewno się zakochasz…
- Co ty bredzisz, Nathan?! –
zawołała z oburzeniem, podpierając dłonie na skroniach. – Robisz sobie ze mnie
jakieś głupie żarty, tak?
- Nie, Meg. Chcę ci tylko
powiedzieć, że nie ma sensu dłużej tkwić w tym. Chociaż cię kocham, wiesz, jak
bardzo, to uważam, że… powinniśmy zerwać. Jeśli wrócisz tu kiedyś i uznamy, że
to ma sens, wrócimy do siebie. Póki co, nie chcę cię zatrzymywać.
- Nathan, przestań się wygłupiać.
– Dziewczyna roześmiała się histerycznie, mając nadzieję, że lada moment chłopak również się roześmieje, oznajmiając jej, że chciał tylko zażartować.
– Nie możesz! Pamiętasz, co mi obiecałeś?! – zapytała podniesionym głosem,
gniewnie patrząc w ekran laptopa.
- Pamiętam. Ale to już
nieaktualne – odparł zimnym tonem. – Przepraszam Meg, tak będzie lepiej. A
teraz muszę iść, bo umówiłem się z Bradem. Trzymaj się.
Osiemnastolatka długo wpatrywała się
w ekran osłupiała, aż w końcu wściekła wstała z łóżka i zaczęła krążyć nerwowo
po pokoju. Co to, co cholery, było? Ciągle zadawała sobie to pytanie w tej
postaci w myślach, nie słysząc nawet cichych kroków na schodach, które
świadczyły o tym, że ktoś właśnie szedł do jej pokoju. Podeszła do łóżka, mocno
pociągając za bordową narzutę ze złotymi obszyciami. Materiał wylądował na
ziemi razem z jej pamiętnikiem, długopisem, paroma ozdobnymi poduszkami, a
nawet laptopem. Nie zwróciła jednak na to uwagi. Rzuciła się na materac,
zaczynając szlochać.
- Idiota – szepnęła bardzo cicho.
– Zwyczajny idiota. Idiota, idiota, idiota.
Szeptała w kółko, co doprowadzało
ją do jeszcze większego płaczu. Nie mogła się zwyczajnie pogodzić z tym, że
chłopak, któremu poświęciła ostatnie trzy lata, który obiecywał jej ślub we
Włoszech i podróż poślubną do Australii, teraz zwyczajnie dał jej do
zrozumienia, że ma się wynosić z jego życia.
Nagle do jej uszu dobiegło ciche
pukanie w ścianę obok drzwi. Przestraszona od razu podniosła się do pionu,
zeskakując z łóżka i ocierając łzy. Odwróciła się gwałtownie w stronę wejścia,
zastając tam osobę, której kompletnie się nie spodziewała.
- Harry? – zdziwiła się
osiemnastolatka, ponownie ocierając wierzchem dłoni łzy z policzków. Kiedy chłopak
wszedł w głąb jej pokoju, ogarnął ją wstyd. Żałowała tak bardzo, że nie
zamknęła drzwi, chociaż jej ciotka i tak była w ogrodzie. – Co tutaj robisz? –
zapytała, starając się udawać, że wszystko ma pod kontrolą. W rzeczywistości
było zupełnie inaczej.
- Nie wiem, co w tobie jest, ale
masz tendencję do zapominania wszystkiego – odparł niepewnie, wyciągając w jej
kierunku dłoń, w której trzymał telefon. Jej telefon. – Zostawiłaś go w studiu.
Wychodziłem ostatni i zauważyłem go. Zapomniałem dać Carlowi po wywiadzie, to
postanowiłem przyjechać i ci dać, bo na pewno byś szukała.
- Dzięki.
Spokój, jaki zapanował teraz w
jej głosie, bardzo ją zaskoczył. Uśmiechnęła się do Harry’ego z wdzięcznością,
zabierając telefon. Wsunęła go pospiesznie do kieszonki z tyłu spodenek. Objęła
rękoma swoje ramiona. Zawsze tak robiła, kiedy nie miała ochoty widzieć nikogo,
ani z nikim rozmawiać. Tylko po prostu zamknąć się w sobie.
- Mogłeś zostawić wujkowi na
dole, ale dzięki.
- Zostawiłbym – przyznał
szczerze, co doskonale usłyszała w jego głosie. – Ale gdyby był ktokolwiek w
mieszkaniu.
- Jak to, wujka nie ma? –
zdziwiła się Meg. Zerknęła na budzik stojący na szafce nocnej i dostrzegła
godzinę osiemnastą. – Ciocia pewnie poszła po Claudię, ale wujek?
- Też mnie to zaskoczyło. Szczególnie,
że drzwi były otwarte, brama również.
Maggie kiwnęła głową na znak
zrozumienia. Powoli zaczynała czuć się niezręcznie w towarzystwie chłopaka. Na
nowo ogarniał ją wstyd na samą myśl, że którykolwiek z nowych znajomych widział
ją w takim stanie.
- Długo tu stałeś?
- Wystarczająco – odparł ze
spokojem. Zbliżył się do Maggie, chcąc ją pocieszyć, porozmawiać. Widział, że
tego jej było potrzeba. Nawet jeśli ona nie była tego świadoma. – Co się stało?
Kto jest tym idiotą, którego tak ciągle wyzywałaś? Nathan?
- Słyszałeś więcej, niż
powinieneś – powiedziała zamyślona, jakby do siebie.
Podeszła do okna i zatrzymała się
tuż obok wyjścia na balkon. Poczuła na nogach ciepły wiatr z uchylonych drzwi,
wywołany przeciągiem.
- Tak. Właśnie dlatego stąd nie
wyjdę.
- Nie odpuścisz? – zapytała z
nadzieją.
Wyjrzała za okno, dostrzegając
ciotkę, która właśnie wróciła z Claudią. Dziewczynka od razu pobiegła do
piaskownicy, po drodze krzycząc coś do swojej mamy. Szmer dobiegający zza pleców
Maggie, wywołał dreszcze na jej odkrytych ramionach. Mimo że w pokoju było
ciepło, a w dodatku promienie zachodzącego słońca delikatnie muskały jej opaloną skórę.
Była pewna, że Harry stał za nią.
- Nie. Nie chcę ciągle widzieć,
jak płaczesz, Maggie.
Szatynka obejrzała się, posyłając
Harry’emu niezrozumiałe spojrzenie. Zastanawiała się, dlaczego tak bardzo mu na
tym zależało. W końcu ciotka i wujek nie odzywali się ani słowem, gdy
dostrzegali podpuchnięte oczy dziewczyny.
Na dodatek nie spodziewała się,
że Harry stał tak blisko niej. Mogła go dotknąć, gdyby tylko wyciągnęła dłoń.
- A co mam zrobić skoro
wszystko, co jest dla mnie ważne, tak po prostu tracę? Najpierw umarła mama.
Ledwo pozbierałam się po jej śmierci. Potem jakiś wariat zabił mojego tatę.
Nadal nie mogę się otrząsnąć po tym. Musiałam zostawić przyjaciół, zaczynać
wszystko od zera. I na koniec to! Facet, z którym byłam przez ostatnie dwa lata, dla którego robiłam absolutnie wszystko, bo kochałam go bezgranicznie,
rzucił mnie z dnia na dzień, bo uważa, że musimy dać sobie trochę czasu! To
jest jakiś absurd!
W jej oczach znów pojawiły się
łzy, a na twarzy zagościł wyraz bólu. Harry zaczął kręcić przecząco głową, aby
więcej nie płakała, ale było już za późno. Maggie dała ponieść się emocjom. Gdy
Harry przyciągnął ją ku sobie, opierała się. Ale w końcu dostrzegła, że to nie
ma najmniejszego sensu. Pozwoliła się przytulić nastolatkowi.
- To jest takie niesprawiedliwe –
pisnęła cicho, wtulając się mocniej w ciało Harry’ego. Chłopak delikatnie pogłaskał
ją po plecach.
- Ciii, uspokój się – szeptał.
Gdzieś w duchu
pomyślała, że chyba właśnie tego jej brakowało. Że mogła się do kogoś
przytulić, przez chwilę poczuć bezpiecznie. Z pewnością na takie gesty nie
odważyłaby się ze swoją nową rodziną. Ale tym bardziej nie przeszło jej przez
myśl, że będzie uspokajała się w ramionach jakiegoś kompletnie obcego dla jej
chłopaka. Poczuła do niego wdzięczność.
- Tylko nie
mów, że będzie dobrze, bo oberwiesz – mruknęła ostrzegawczo, zaciskając mocniej
dłonie na materiale bluzki chłopaka. Wciągnęła gwałtownie powietrze do ust,
starając się opanować łzy, co przychodziło jej z trudem. – Zbyt wiele razy to
słyszałam. I wiem, że nie ma w tym za grosz prawdy.
- Jest w tym
prawda – powiedział momentalnie. – Jak to się mówi… po każdym deszczu wychodzi
tęcza?
- Co? –
zapytała zdezorientowana, na krótką chwilę odnajdując wzrok chłopaka. – Chyba
się mówi, że po każdej burzy wychodzi słońce – dodała, uśmiechając się lekko.
- O to mi
chodziło – wyjaśnił, obserwując lekki uśmiech dziewczyny. Westchnął, wracając
do tematu. – Na pewno masz na Florydzie bliską przyjaciółkę, prawda?
- Clover. Ale
co ona ma do rzeczy?
Maggie
zmarszczyła brwi, nie rozumiejąc, do czego chłopak zmierza.
- To, że
miłość przemija, szczególnie w tak młodym wieku, a przyjaciele pozostają z tobą
do końca życia. – Harry, widząc niezrozumiałą minę dziewczyny, kontynuował: –
Chcę ci powiedzieć, że Nathan nie jest wart twoich łez. Powiedział ci wprost,
że zrywa z tobą?
- Powiedział,
że mnie kocha i że chce dać nam „wolność” na czas, kiedy jestem w Wielkiej
Brytanii. Choć ja to odbieram jako definitywny koniec – odparła przygnębiona.
- W takim
razie, jeśli jest wam pisane, to zejdziecie się. Prędzej czy później.
W pokoju
zapadła na chwilę cisza. Dziewczyna próbowała przeanalizować słowa szatyna.
Pomyślała, że jednak coś w tym jest. Że może tak właśnie miało być.
Niedługo przed wypadkiem taty Meg, jej związek z Nathanem zaczął się trochę psuć.
Choć do czasu wyjazdu chłopak był dla niej oparciem, to teraz zaczynała się
zastanawiać, czy on nie czekał na to, aby wykorzystać fakt, że Maggie nie
będzie na Florydzie i rozstać się.
- Czasem go
nie rozumiem – mruknęła, wymijając chłopaka.
Podeszła do łóżka, byle jak
układając na nim poduszki, które wcześniej zrzuciła wraz z narzutą. Próbowała
przeanalizować wszystko w swojej głowie. W tym całym chaosie, który panował w
jej życiu, nawet nie dostrzegła, z jakim zawodem Harry wpatrywał się w to, co
robiła. Sam odpłynął myślami w zupełnie innym kierunku. Zdawał sobie sprawę, że
Nathan jest ważną osobą dla Maggie i miał nadzieję, że kiedyś uda mu się pomóc
jej zapomnieć o nim.
- Przepraszam za to, co tu
zastałeś – powiedziała Maggie, wyrywając chłopaka z zamyślenia. Zauważył, że
zniknęła za drzwiami szafy, na których przewieszone były spodenki,
które miała wcześniej na sobie. – Zwykle taka nie jestem. Czasem się
zdenerwuję, ale tylko wtedy, gdy mi na czymś naprawdę zależy.
- Każdemu się zdarza. – Wzruszył ramionami.
Gdy dziewczyna wyszła zza drzwi szafy przebrana w długie spodnie, westchnął. –
Pójdę już. Oddałem ci, co miałem oddać. Nie
chcę zabierać ci więcej czasu, pewnie masz swoje zajęcia, a ja ci przeszkadzam.
Ruszył niepewnie w kierunku
drzwi, jednak śmiech dziewczyny go zatrzymał.
- Och, tak. Mam tyle spraw na
głowie, że nie wiem, w co mam ręce włożyć – rzekła z lekką nutą ironii w
głosie, posyłając mu ciepły uśmiech. – Chyba, że spieszysz się do domu, to
rozumiem.
- Chłopaki na pewno za mną nie
tęsknią – zauważył, ponownie rozbawiając dziewczynę.
Harry’emu bardzo spodobał się
śmiech dziewczyny. Rzadko miał okazji go słuchać, a teraz dostrzegł, że wbrew
pozorom łatwo jest ją rozbawić. Wtedy do głowy przyszedł mu pewien pomysł,
który od razu przedstawił dziewczynie. Miał głęboką nadzieję, że Maggie się
zgodzi.
Za ewentualne błędy przepraszamy. I przepraszamy też, że tak długo nic nie dodawałyśmy, ale miałyśmy trochę mało czasu. Ale postaramy się to jak najszybciej nadrobić. ;)
Świetny rozdział.
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba.
Czekam na następny. ; )) ~ Kinga. ; *
kurcze, szkoda, że napisałaś takie jak by streszczenie całego opowiadania i teraz można wiedzieć czego się spodziewać :(
OdpowiedzUsuń- m.
może trochę, ale tak nie ma nawet połowy tego, co będzie się działo w całości. :3
UsuńNo, bardzo fajny rozdział. Podoba mi się ;]
OdpowiedzUsuńawwwww! Hazza pocieszył Mag i bardzo dobrze <3
OdpowiedzUsuńale co to za pomysł?! ;>
kocham! [heart-without-you]
Super! Jak zawsze z resztą :) Już mówiłem, że piszesz świetnie i że Cię kocham, więc nie będę się powtarzać ♥ Czekam na kolejny, może troszkę dłuższy? :)
OdpowiedzUsuńhttp://wakacyjny-oboz-z-1d.blog.onet.pl/
Ej, no! Chciałam już kliknąć "nowszy post" a tu zong, bo takiego nie ma :/ xd
OdpowiedzUsuńCiekawe na jaki genialny pomysł wpadł Hazzunia? To musi być coś 'inteligentnego'... ;)
Podoba mi się ten blog, wiecie? ;) Wy zawsze pracujecie w duecie? (Jezuu... jaie rymy! xd) Ważne, że wam to genialnie wychodzi, ale już o tym pisałam niejednokrotnie ;)
Czekam na kolejne :* Kiedy dodacie? ;)
haha, rymy fajne ;D od jakichś czterech lat raczej staramy się trzymać razem, także jak już to raczej robimy wszystko wspólnie, żeby każda z nas na tym skorzystała. ;d
Usuńpostaramy się dodać jak najszybciej, myślę, że w niedzielę to najpóźniej się pojawi. :3
Kurwa. te opowiadanie jest zajebiste. kopara po prostu opada. choć muszę przyznać, że opowiadanie SLYG bardziej przypadło mi do gustu (jestem już na tyle zboczona i zauroczona miloscia gejów dlatego też tak jest XD). akcja dopiero w zasadzie zaczyna się rozwijać, ale opis całej historii zachęcił mnie do czytania i czekam na nexta ;**
OdpowiedzUsuńzajebiste :D
OdpowiedzUsuńczekam na nastepne... oby szybko nadeszlo!
Genialnie! <33
OdpowiedzUsuńCiekawe na jaki pomysł wpadł Harry :D
Czekam na NN z niecierpliwością! ;**
Jaki cudowny! Bardzo spodobało mi się zachowanie Harrego. Świetnie piszesz i fajnie się to czyta :) Czekam na kolejny!
OdpowiedzUsuńJeśli masz czas, wpadnij do mnie, proszę: http://friendshipisaspecialkindoflove.blogspot.com/
Jakie to jest extra :D coraz bardziej mi się podoba ;) czekam na nexta
OdpowiedzUsuńWspaniały !!! Bardzo mi się podoba :** Czekam na NN <3
OdpowiedzUsuńŚwietny blog! :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam wszystko; łącznie z tym, co było na onecie ;))
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział i pozdrawiam:*
Witam serdecznie!
OdpowiedzUsuńJestem już coraz bliżej końca i mam coraz większą chrapkę na kolejne rozdziały! Aż się boję nadejścia roku szkolnego.. No ale do rzeczy. W końcu wakacje jeszcze trwają :)
Błędy:
- "zalogował się na czas." czacie ;) Word zrobił psikusa.
- "Strasznie stęskniłam się za tobą. Bardzo." To w końcu "strasznie" czy "bardzo"? ;) Czepiam się, ale wyrażenie "strasznie tęsknić" jest niepoprawne. Używane w mowie, na codzień ujdzie (sama go używam), ale jeśli chodzi o tekst pisany to już nie wypada..
- "Clover co nieco napomknęła o waszych rozmowach, " Moim skromnym zdaniem dobrze by było wstawić pomiędzy "napomknęła" a "o" - "mi". Ale pewnie kwestia gustu :)
- "Nie spodobał się jej ten wyraz. Bała się, że dalsza rozmowa może doprowadzić do czegoś, czego tak bardzo się obawiała.
- Wiem, jak to jest. Clover co nieco napomknęła o waszych rozmowach, w końcu jesteśmy sąsiadami… - Chłopak zamyślił się na chwilę. Maggie poczuła, jak coś nieprzyjemnego rozlewa się po jej żołądku. Nie podobała się jej ta rozmowa. A raczej to, do czego mogła ona zmierzać. " Powtórzenie tej samej myśli. Jeśli było to specjalnie to trochę kłuje w oczy..
- "Dziewczyna roześmiała się histerycznie, mając nadzieję, że lada moment jej chłopak również się roześmieje, oznajmiając, że chciał zrobić tylko głupi żart." Przeniosłabym "jej" ze środka zdania na koniec, pomiędzy "chciał" i "zrobić". Ponadto powtórzenie "roześmieje", które lepiej zastąpić synonimem.
- "zapytała podniesionym tonem" głosem zamiast "tonem". Ton to bardziej barwa, określenie głosu a nie sama rzecz. Oj, nie wiem, jak to wytłumaczyć. Moim zdaniem powinno być głosem, ale mogę się mylić.
- "patrząc w ekran laptopa." i "długo wpatrywała się w ekran" powtórzenie. Zastąpić można np. słowem "monitor".
- "Przestraszona, od razu podniosła się" bez przecinka.
- "Zostawiłaś go w studio." - studiu.
- "Spokój, jaki zapanował teraz w jej głosie bardzo ją zaskoczył." - przecinek między "głosie" a "bardzo".
- "Mimo, że w pokoju" bez przecinka.
- "Mimo, że w pokoju było ciepło, a promienie zachodzącego słońca delikatnie muskały jej opaloną skórę. Była pewna, że Harry stał za nią." Coś mi tu stylistycznie nie gra. Chyba to, że mimo tego iż w pokoju jest ciepło i później brakuje jakiegoś dobrego spójnika.. Albo np. "Mimo, że w pokoju było ciepło, a DODATKOWO/W DODATKU promienie zachodzącego słońca delikatnie muskały jej opaloną skórę. Była pewna, że Harry stał za nią." Ale to może i mnie się coś ubzdurało w głowie ;)
- "W końcu ciotka i wujek nie odzywali się ani słowem, gdy dostrzegli podpuchnięte oczy dziewczyny." dostrzegAli, w końcu działo się to więcej razy, prawda?
- "A co mam zrobić, skoro wszystko" bez przecinka.
- "robiłam absolutnie wszystko , bo " brak spacji przed przecinkiem ;)
- "nie odważyła by" odważyłaby.
- "Harry, widząc niezrozumiałą minę dziewczyny, kontynuował. – Chcę ci powiedzieć" po "kontynuował" powinien być dwukropek, a nie kropka.
- "Powiedział, że mnie kocha, i że chce dać nam „wolność”" Bez przecinka przed "i".
- "W pokoju zapadła przez chwilę cisza" Powinno być "na" zamiast "przez". Jeśli chciałybyście użyć "przez" powinno być: W pokoju panowała przez chwilę cisza.
CD w następnym komentarzu. Skandal! "Twój kod HTML nie może zostać zaakceptowany: Wartość musi mieć co najwyżej 4 096 znaków".
- "Pomyślała, że jednak coś w tym może być. Że może tak właśnie miało być." Powtórzenie "być". Bo to raczej nie jest rodzaj epifory, nieprawdaż? :)
Usuń- "W tym całym chaosie, który panował w jej życiu nawet nie dostrzegła" powinien być przecinek rozdzielający zdanie złożone.
- "Miał nadzieję, że kiedyś uda mu się pomóc jej zapomnieć o nim." Coś mi tu nie gra. Chyba lepiej brzmi: Miał nadzieję, że kiedyś uda mu się jej pomóc w zapomnieniu o nim. Czy coś takiego.
- "Zauważył, że zniknęła za drzwiami szafy, na których drzwiach były przewieszone spodenki, które miała wcześniej na sobie." podwójne powtórzenie. Moim zdaniem lepiej brzmi: Zauważył, że zniknęła za drzwiami szafy, przez które przewieszone były teraz spodenki. Te same, które dziewczyna wcześniej miała na sobie. Też jest powtórzenie. Trudno. Może będziecie miały lepszy pomysł na zmienienie tego :)
- "Każdemu się zdarzy." zdarza lepiej tutaj pasuje.
- "Gdy dziewczyna wyszła zza drzwi szafy przebrana w długie spodnie, westchnął." znowu te drzwi szafy. Przydałoby się coś tutaj zmienić, bo za bardzo rzuca się w oczy to powtórzenie.
Ups, trochę się tego nazbierało. Wybaczcie mi proszę moje czepialstwo :) Co do treści rozdziału to jak dla mnie rewelacja. Jest dramat? Jest. Jest zagubiona i wybuchowa nastolatka? Jest. Jest pocieszający i uczuciowy chłopak? Jest. Mam nadzieję, że prawdziwy Harry jest dokładnie taki sam, jak w Waszym opowiadaniu. Jeśli tak jest to takiego złotego chłopaka ze świecą szukać ;) Ponadto po prostu rozpływałam się w zachwycie nad tymi drobnymi niuansami i gestami, takie niby to niedomówienia, ale aż nadto pełne słów i uczuć! To lubię! :) Poza tym to trochę krótki rozdział, ale wierzcie mi, mnie zajął on nieziemsko dużo czasu! Po prostu delektowałam się nim i tyle.
Pozdrawiam serdecznie,
altaica.