Zbliżało się południe, kiedy Harry zatrzymał się przed bramą mieszkania posesji Cowellów. Maggie
zdjęła okulary przeciwsłoneczne, które pożyczył jej chłopak i oddała mu je.
Promienie świecące centralnie w jej oczy sprawiły, że dziewczyna
musiała przymrużyć powieki.
- Dziękuję – powiedziała,
uśmiechając się zabawnie.
- Nie masz za co – odparł,
odwzajemniając jej gest.
- Mam. Opiekujesz się mną jak
własną siostrą. Chociaż nie znamy się długo i można by powiedzieć, że jestem ci
kompletnie obca – zauważyła, łapiąc do dłoni pasek od torby. – Pocieszasz mnie,
znosisz moje humorki, starasz rozweselić…
- Nie mogę patrzeć, kiedy
dziewczyny płaczą, to dlatego – wtrącił, na krótką chwilę przenosząc wzrok
gdzieś na bok.
- Chociaż całą piątkę uwielbiam i
uważam za przyjaciół, to tylko ciebie mogę nazwać moją drugą Clover. –
Roześmiała się lekko, wspominając przyjaciółkę.
- Ale chyba nie wyglądam tak jak
ona, prawda? – zapytał z udawanym strachem, zdejmując pospiesznie okulary.
Maggie zrozumiała żart
osiemnastolatka. Uważnie zlustrowała twarz chłopaka, udając głębokie
zamyślenie. W końcu posmutniała, kręcąc głową.
- Nie masz szaroniebieskich oczu,
nie masz blond włosów, ani nie jesteś niższy ode mnie. Na dodatek Clover nie ma
uroczych dołeczków, kiedy się uśmiecha… - urwała.
Oboje roześmiali się na głos. Na
krótką chwilę spojrzeli sobie w oczy, co spowodowało, że Maggie poczuła się trochę
nieśmiało. Nigdy nie zdarzyło się jej to przy żadnym chłopaku. Nagle nie
wiedziała, jak ma się zachować, co powiedzieć. Patrzeć wciąż w zielone oczy
przyjaciela, czy uciec wzrokiem... A co najgorsze, poczuła, że lekko się
rumieni. Musiała to natychmiast przerwać.
- Jeszcze raz dziękuję i do
zobaczenia. – Nacisnęła klamkę i otworzyła drzwi. Ale zanim zdążyła wyjść,
Harry mocno złapał ją za nadgarstek, powstrzymując przed tym. Obejrzała się za
siebie. – Coś się stało?
- Właściwie to tak. Dowiedziałem
się o tym od Liama z samego rana… Mamy lecieć na Florydę. Carl z pewnością puści
cię z nami, bo ma do nas ogromne zaufanie, a ty na pewno chętnie spotkasz się z
Clover… Tak myślę. To jak?
Maggie jeszcze dłuższą chwilę
milczała. Nie docierał do niej sens słów przyjaciela. Nie mogła pojąć, że
naprawdę dostała szansę odwiedzenia swojej przyjaciółki. Wiedziała, że Clover
tęskniła równie mocno. Maggie nie mogła tak po prostu zaprzepaścić takiej
okazji.
- Mówisz poważnie? – zapytała dla
upewnienia, a na jej twarzy zagościł szeroki uśmiech.
- Oczywiście.
- Nie wiem, jak ci dziękować, Harry.
– Nachyliła się w jego kierunku, obejmując mocno. Zaraz potem ujęła jego twarz
w dłonie, całując go kilkakrotnie w policzek. – Nawet nie wiesz, jak się
cieszę! – zawołała cicho.
Szeroki uśmiech goszczący na jej
twarzy nie zniknął do samego końca dnia. A gdy jeszcze Carl potwierdził, że
bez problemów puści Maggie z chłopakami, uściskała go mocno, ciocię, a nawet
Claudię, która nie wiedziała, co się stało. Była tak szczęśliwa, że nic nie
zepsuło jej humoru.
*
Kolejne dni mijały
osiemnastolatce bardzo szybko i przyjemnie. Odkąd Claudia miała wakacje i
ciocia Marie nie posyłała jej do przedszkola, Maggie miała dla niej dużo czasu
i spędzała prawie każdą wolną chwilę. A w przeciągu niecałego tygodnia,
osiemnastolatka prawie nie rozstawała się ze swoją kuzynką. Pokochała tę malutką dziewczynkę. Maggie miała wrażenie, że Claudia jest jej młodszą
siostrzyczką. Chociaż nie były bardzo podobne, to jednak czuła, że kocha
dziewczynkę jak siostrę.
W czwartek, kiedy wujek pojechał
razem z nią pod studio, żeby stamtąd mogła udać się z chłopcami na lotnisko,
czuła ogromną euforię. Przez te kilka dni przez myśl jej przeszło, żeby spotkać
się z Nathanem i wyjaśnić wszystko. Chciała usłyszeć prosto w twarz, że chłopak
chce zakończyć ich związek. Choć z drugiej strony obawiała się, że pokaże mu, jak
bardzo zależy jej na nim. A miała swoją dumę, która z tego powodu
odwodziła ją od pomysłu rozmowy z nastolatkiem.
Idąc przez zatłoczone lotnisko w
towarzystwie dwóch ochroniarzy, po raz pierwszy ogarnęło ją uczucie strachu. Do
prywatnego samolotu chłopców miała zostać wprowadzona drugim wejściem, aby nie
budzić niepotrzebnych sensacji. Sama o to poprosiła. Chciała trzymać się blisko
chłopaków, ale z daleka od ciekawskich spojrzeń. Jednak mimo tego czuła
strach. Nie przed odkryciem, kim tak naprawdę jest. Dopiero na lotnisku zdała
sobie sprawę, że spotkanie Nathana będzie nieuniknione. Pomyślała o tym,
owszem. Ale nie na poważnie. Jednak jak będzie mogła go uniknąć, skoro on… jest
sąsiadem Clover?
*
Przekraczając próg swojego
pokoju hotelowego, z głośnym jękiem rzuciła się na duże łóżko okryte beżową
narzutą. Leżąc na brzuchu, odwróciła głowę w stronę okna, wtulając policzek w
ozdobną poduszkę rzuconą niezdarnie obok niej. Słońce właśnie zachodziło,
powodując, że jej pokój wypełniły ciepłe barwy. Westchnęła głęboko, chcąc po
prostu odpocząć. Ale nie mogła jeszcze tego zrobić. Najpierw chciała odwiedzić
swoją przyjaciółkę.
Wstała leniwie, biorąc szybki prysznic. Chłodna woda na krótką chwilę dała ukojenie nastolatce. Zaraz jednak
spowodowała, że na jej ciele pojawiły się dreszcze. Odkręciła zatem gorący
strumień, po chwili zapełniając całą małą łazienkę parą wodną. Kiedy po
dwudziestu minutach wyszła, owinęła się jedynie grubym, białym ręcznikiem. Usłyszawszy
pukanie do drzwi, automatycznie zaprosiła gościa do środka.
- O, przepraszam. – Zmieszany
głos Harry’ego przykuł jej uwagę. Spojrzała na niego przez ramię, posyłając skromny
uśmiech.
- Daj spokój, wejdź. Nie
przyłapałeś mnie nago przecież – zauważyła, wracając do szukania w swojej walizce
czystych ubrań.
Mimo jej słów Harry czuł się
niepewnie. Przeklął w myślach swoje wyczucie czasu. Zaraz potem zrezygnował z
tego, obserwując, jak woda z jej włosów skapuje na odkryte ramiona. Uśmiechnął się,
lustrując postać osiemnastolatki.
- Jedziesz teraz do Clover?
Wyglądałaś na bardzo zmęczoną w samolocie.
- Rzeczywiście nie czułam się
najlepiej. Tak jakoś… - Zagryzła dolną wargę, na chwilę zastygając w bezruchu.
Uniosła wzrok przed siebie, zatrzymując go na widoku za oknem. Zamyśliła się.
Gdzieś wewnętrznie poczuła radość,
że nie powiedziała nic więcej, co ostatnio przychodziło jej z wielką łatwością.
Tym razem nie chciała dzielić się z nikim swoimi obawami. Chciała po prostu jak
najszybciej o nich zapomnieć i już zobaczyć, i uściskać Clover.
- Nieważne – powiedziała w końcu,
potrząsając głową, jakby chciała wyrzucić z niej jakąś niedobrą myśl.
Nie uszło to uwadze Harry’ego,
który zmartwił się jej zachowaniem. Czuł się wobec niej zobowiązany, gdyż nawet
obiecał jej wujkowi, że będzie opiekował się nią na Florydzie, podczas gdy on
nie dał rady lecieć z nimi. Harry zdawał sobie sprawę, że Carl dostrzegł, że
Maggie dobrze dogaduje się z nim i tym tłumaczył zachowanie mężczyzny.
- Może pojechać z tobą? –
zaproponował niepewnie.
Maggie wyprostowała się,
trzymając w dłoni świeże ubrania. Uśmiechnęła się z rozbawieniem, kręcąc głową.
- Nie trzeba. Mogę zasiedzieć się
u Clover i pewnie będziemy rozmawiać o jakichś bzdetach, także tylko byś się zanudził na
śmierć. – Zamyśliła się na chwilę. – Chociaż z drugiej strony Clover nie dałaby
ci żyć. Dla niej spotkanie osoby sławnej w jej własnym domu, to byłoby
zobaczenie cudu na własne oczy – dodała ciszej.
Nie koloryzowała, mówiąc o
przyjaciółce. Clover nie miała okazji nigdy spotkać osobiście żadnego ze swoich
idoli. Rok temu, kiedy miały bilety na koncert jej ulubionej wokalistki, Rihanny, z wejściówkami za kulisy, zdarzył się wypadek mamy Maggie i przyjaciółka sama
zrezygnowała z jedynej i niepowtarzalnej okazji. Osiemnastolatka czuła się winna, ale Clover nie miała
za złe dziewczynie. Wolała w trudnych chwilach wspierać ważną w życiu osobę,
niż spełnić swoje małe marzenie.
Maggie przeprosiła na chwilę chłopaka,
znikając w łazience, gdzie szybko się ubrała. Otworzyła drzwi, dając
przyjacielowi do zrozumienia, że może wejść do pomieszczenia. Harry zatrzymał
się w progu, opierając jednym ramieniem o framugę i przyglądał się
lustrzanemu odbiciu Maggie.
- Jesteś tego pewna?
Osiemnastolatka szybkim ruchem
przeczesała palcami niesforną grzywkę, opadającą jej na oczy. Odnalazła w
lustrze postać chłopaka. Skinęła głową, biorąc w dłoń suszarkę.
- Harry, ja dobrze wiem, że wujek kazał wam mnie pilnować, ale ja mam osiemnaście lat. Sama przyleciałam z Florydy,
także teraz też poradzę sobie w zupełności sama – zapewniła. Dostrzegając
niepewną minę przyjaciela, westchnęła, odwracając się do niego przodem. – Znam
te okolice jak własne kieszenie. Tata zabierał mnie do wielu miejsc tutaj,
nawet kilkakrotnie. Z zamkniętymi oczami mogłabym trafić do Clover, uwierz.
- Powiedzmy, że wierzę – odparł,
stając prosto. – Pójdę już.
Harry wycofał się, ale Maggie
pospiesznie wyszła zaraz za nim.
- Harry? - Chłopak zatrzymał się
przy drzwiach, odwracając ku niej. Spojrzał wyczekująco, już kładąc dłoń na
klamce. – Dziękuję, że tak się mną opiekujesz.
- Drobiazg. Tak robią przyjaciele
– odparł, akcentując ostatni wyraz.
*
Wąska dróżka, w którą skręca się
z głównej autostrady, teraz już zupełnie zarosła. Drzewa tworzyły niemal długi,
zielony tunel. Tylko gdzieniegdzie liście przepuszczały promienie zachodzącego
słońca. Maggie wiedziała, że nie zabawi na długo u przyjaciółki, ale nie mogła
doczekać się ranka. Musiała spotkać Clover chociażby po to, żeby oznajmić, że
przez tydzień będzie na Florydzie i będą mogły spędzić ze sobą trochę czasu.
Osiemnastolatka zatrzymała się
obok białego, niskiego płotku, za którym znajdował się niewielki, skromnie
wyglądający domek z ciemnozielonym dachem. Kiedy tylko wysiadła z samochodu, w
oknie na parterze dostrzegła jakiś ruch. Chwilę potem na ganku stanęła blond
włosa, niższa od niej dziewczyna z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Meg miała
wrażenie, że jej przyjaciółka jednocześnie cieszy się i nie może uwierzyć, że ją widzi.
- Maggie?!
- Clover?! – Osiemnastolatka specjalnie
przedrzeźniła swoją przyjaciółkę. Posłała jej zadziorny uśmiech, co tylko
potwierdziło, że to prawdziwa Maggie z krwi i kości, jaką blondyneczka dobrze
zapamiętała.
- Meg!- zawołała ponownie uszczęśliwiona,
biegnąć w stronę dziewczyny. Nastolatki rzuciły się sobie w objęcia, mocno
ściskając. – Ale jak ty tutaj?
- Wykorzystuję okazję.
Przyjechałam tylko na tydzień, ale zawsze lepsze to, niż rozmowy na chacie –
odparła, zaczesując niezdarnie palcami grzywkę na bok.
- Nawet nie wiesz, jak się cieszę –
zapiszczała cicho.
Clover chwyciła przyjaciółkę za
nadgarstek, prowadząc na huśtawkę, znajdującą się tuż obok ganku. Maggie pamiętała,
jak w dzieciństwie lubiły się na niej huśtać. Raz nawet zdarzyło się, że
osiemnastolatka o mało nie zabiła się na niej. Teraz oczywiście śmiała się ze
swojej niezdarności, ale te kilka lat temu nieźle napędziła strachu rodzicom,
gdy spadła z huśtawki.
Czas spędzony w swoim
towarzystwie mijał dziewczynom szybko. Tematy do rozmów wydawały się ciągle
przybywać. Chociaż o niektórych rzeczach powiedziały na chacie, chciały to
usłyszeć jeszcze raz i szczegółowo obgadać. Clover ciągle męczyła przyjaciółkę,
aby opowiedziała jej o chłopcach, z
którymi się zaprzyjaźniła. Udała nawet zazdrosną, kiedy Meg wspominała, jak
wszyscy troszczą się o nią, rozbawiają i starają zapewnić bezpieczeństwo.
- Ostatnio nawet powiedziałam
Harry’emu, że jest taką męską, londyńską wersją ciebie – dodała z rozbawieniem,
przypominając sobie, jak przyjaciel zareagował na jej słowa.
Clover zamyśliła się na krótką
chwilę, uważnie lustrując przyjaciółkę.
- Ty się przypadkiem nie
zakochałaś? – zapytała znienacka, powodując, że uśmiech na twarzy Maggie
powiększył się.
- Mhm, pewnie. Chyba we
wszystkich pięciu, bo są strasznie słodcy – zażartowała.
Spojrzała przed siebie, dostrzegając jej byłą sąsiadkę, która była stałym gościem jej mamy. Szła właśnie chodnikiem z zakupami. Była na tyle zamyślona, że nawet nie rozglądała się na boki i Maggie nie miała okazji pomachać do niej.
- Sześciu – dodała nagle, przenosząc wzrok na przyjaciółkę. – Bo tak czy siak ciągle jestem zakochana w Nathanie i strasznie mi go brakuje – ściszyła głos, na krótką chwilę zerkając w lewo, gdzie za ogrodzeniem znajdował się dom jej byłego chłopaka.
Spojrzała przed siebie, dostrzegając jej byłą sąsiadkę, która była stałym gościem jej mamy. Szła właśnie chodnikiem z zakupami. Była na tyle zamyślona, że nawet nie rozglądała się na boki i Maggie nie miała okazji pomachać do niej.
- Sześciu – dodała nagle, przenosząc wzrok na przyjaciółkę. – Bo tak czy siak ciągle jestem zakochana w Nathanie i strasznie mi go brakuje – ściszyła głos, na krótką chwilę zerkając w lewo, gdzie za ogrodzeniem znajdował się dom jej byłego chłopaka.
Clover pokręciła gwałtownie głową. Westchnęła głęboko, jakby sprawiło jej to wiele trudności.
- Ciągle trajkoczesz o Harrym –
zauważyła, uśmiechając się łagodnie. – A bo Harry to, a bo Harry tamto, a Harry nawet gotować potrafi!
- Nadal nie wiem, co sugerujesz. –
Maggie zmarszczyła brwi, zastanawiając się nad całą sytuacją. To akurat nie
była jej wina, że Harry’emu potrafiła otworzyć się najbardziej i zawsze był przy niej. Może dlatego,
że byli z jednego rocznika? – Wiesz, że kocham tego dupka z sąsiedztwa, któremu
zachciało się „odpoczynku” ode mnie.
Clover zachichotała cicho,
szturchając lekko w ramię swoją przyjaciółkę. Maggie podparła się na
wyprostowanych rękach, opuszczając głowę, co spowodowało, że jej twarz
zasłoniła kaskada długich, kasztanowych włosów. Nie chciała myśleć o swoim byłym.
- Przestańmy wtrącać w to
wszystko Nate'a. Powiedz mi, czy ty i Harry…
- Tak, jesteśmy tylko przyjaciółmi –
wtrąciła, akcentując każdy wyraz. – On sam to powtarza, także nawet nie
doszukuj się w tym żadnego uczucia. Chłopak, w którym kochają się tysiące
dziewczyn miałby się mną zainteresować? Proszę cię, to absurd! – Maggie roześmiała
się krótko.
- Mówisz, jakbyś facetów nie
znała – mruknęła pod nosem Clover.
Maggie chciała jej coś
odpowiedzieć, ale niechcący jej wzrok powędrował w lewo. Za niskimi krzewami
dostrzegła osobę, której nie chciała jeszcze spotkać. Znów poczuła się
tą nieśmiałą Maggie, jak jeszcze zaledwie kilka lat temu, kiedy starała się o
względy chłopaka. To wszystko jedno było niczym w porównaniu z uczuciem
zazdrości na widok dziewczyny, która towarzyszyła nastolatkowi. Pech chciał, że Nathan
dostrzegł ją i na chwilę zatrzymał, nie mogąc oderwać wzroku od
Maggie.
Wybaczcie zwłokę. Jestem chwilowo sama, Sabina wyjechała, także z góry bardzo mocno przepraszam za brak jakichkolwiek komentarzy u Was. To ona głównie komentuje, moja kochana prawa rączka. Ja strasznie uwielbiam czytać opowiadania przed snem na telefonie, a gdyby miało mi przyjść to skomentować, dostałabym szału i pisała komentarz pewnie godzinę (tak, zacina mi akurat przy komentowaniu i wychodzi z tego masło maślane -.-), a rano mogłoby mi się wszystko pomieszać, a nie chciałabym palnąć jakiejś głupoty przez moją nieuwagę, także przepraszam bardzo mocno. Wróci nasza Sabinka, to wszystkie zaległości nadrobi, obiecuję za nią, że wszystkie powiadomienia o rozdziałach, jakie zostawiałyście do tej pory na pewno będą skomentowane.
I proszę Was z całego serducha, nie pytajcie mnie, kiedy nowy rozdział. Zarysy mniej więcej na historię i poszczególne rozdziały są, przynajmniej do dwudziestego, ale żeby to ułożyć w całość, która nadaje się do publikacji zachowując choć odrobinę sensu, ładu i składu, także trzeba czasu i weny. A nie zawsze się ją ma. Czasem po prostu jak siądę przed wordem, potrafię napisać coś, co po chwili usuwam, bo nie ma dla mnie kompletnie sensu. A że nie piszę na bieżąco jednego bloga, jakoś muszę dzielić czas na dwoje.
Błędy, literówki i inne pierdółki wybaczcie. Chociaż jest po północy, ja czuję się śpiąca i mogę co nieco przeoczyć. Mam tylko nadzieję, że rozdział się spodoba. :)
Hej, chyba pierwsza jestem :3 Nie ma się czym chcwalić, ale jest prawie druga w nocy, a ja siedze tu i czytam kolejny, siódmy rozdział Twojego opowoadania.
OdpowiedzUsuńTo niesamowite, że możecie jednoczesnie prowadzić dwa blogi, i oba są równie niezwykłe. Historię z Larry zakończyłaś, była to najpiękniejsza historia o Larrym jaką przeczytała....(nawet, przeczytała ją jeszcze raz, na końcu modląc sie o HappyEnd :D)
Potem zauwazyłam no cases, na bloga, klikneła i... i nie żałuję! Mam co czytać w nudne dni :3 Poza tym, dla mnie to radość, że moge przeczytać coś co jest dopracowane, coś nad czym obie z Sabiną myslicie długo, i nie jest to rozdział pisany na już, na szybko, bez ładu i składu. KAŻDY Wasz rozdział jest dopracowany i poprawiony. Oby tak dalej! :3
Kolejna historia, kolejne "ale to zajebiste" wyszeptane podczas czytania kolejnych rozdziałów.
Kocham Wasze opowiadania! Aha, i czekam na Ziall`a, który jest na Waszym drugim (pierwszym?) blogu :)..
Cały czas wchodze na bloggera, byle tylko sprawdzić czy jest już dodany nowy rozdział. Nie chcę Was pospieszać oczywiście, bo sa wakacje i nie gonie Was do kompa... Tak, tylko napisałam.. :D
Paaaa :**
kurde ile błędów :)
Usuńprzepraszam, to wina klawiatury... i godziny xD
Chyba nie wydukam nic konstruktywnego, więc po prostu zgodzę się z tym, co powyżej. Niech Meg zapomni już o Nathanie... Nie lubię go ;)
UsuńCzekam na kolejny. Weny i czasu :*
Świetny rozdział. Mam nadzieję, że jak najszybciej Harry będzie z Megg. ;)
OdpowiedzUsuńŻyczę weny. :)
Świetny! <3
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział ;D
OdpowiedzUsuńJa chcę żeby Harry i Meg byli razem! :D
Czekam na NN z niecierpliwością! ;**
Oż ty w życiu! Siedziałam chyba do godziny 4 na laptopie i nie zauważyłam kolejnego rozdziału? Eh, chyba muszę tu codziennie zaglądać bo najwidoczniej jak będę obserwatorem to mi nic nie pokaże, że nowy rozdział dodany! :D A co do rozdziału to genialny, no i znów muszę się zgodzić z koleżanką wyżej, ja też chcę by Harry i Meg byli razem :D Mam takie małe pytanko, czy jest możliwość wstawienia nowej postaci? Lubię sobie wyobrażać, że jedna z postaci to ja i fajnie by było gdybyście ową postać dodały. Oczywiście nie musicie się z tym zgadzać :D To tylko moja mała propozycja :)
OdpowiedzUsuńzapraszam -> http://lifeisacontinuousgame.blogspot.com/
Cudowny rozdział! Uwielbiam Twojego bloga. Zastanawiam się, czy przypadkiem Harry się w niej nie zakochał, a tylko to ukrywa. On i Maggie powinni być razem! :)Czekam na kolejny!
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie http://friendshipisaspecialkindoflove.blogspot.com/ :)
świetny rozdział :) uwielbiam tego bloga! jest naprawdę extra! Dobrze że Meg nie zapomniała tak od razu o Nathanie i nie rzuciła w ramiona Harrego bo to by takie mało realistyczne było jak tak długo byli razem, ale z racji że ja też Nathana nie lubię to możesz zrobić z niego jeszcze większego dupka a Meg niech Harry pociesza xD
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Też bym chciała by Harry i Meg byli razem. Życzęweny i czekam na kolejny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńno powiedz, że oni będą razem, no powieeeeedz <3 ja wiem, że to tak szybko, bo ona miała Nathana i wgl, no ale no kurde no! moja elokwencja poszła się jebać. przepraszam, do spowiedzi dziś byłam. ugh. nieważne. chcę nowy! now, teraz, amen! <3
OdpowiedzUsuńP.S. ostatni rozdział na heart-without-you <3
Wspaniały rozdział ;D Czekam na kolejny ! A tak przy okazji; Zapraszam też do lajkowania tej strony! Reklamujcie swoje blogi, piszcie, itp. ;
OdpowiedzUsuńhttp://www.facebook.com/pages/Opowiadania-z-One-Direction/266902036758600
Najlepszy blog dni, lub tygodnia ukaże się na głównej :)
wspaniały blog czekam na nn
OdpowiedzUsuńzapraszam do sb:http://1dopowiadania123456.blogspot.com/
Zakochałam się w tym! Cudowne, cudowne, cudowne! :) *.*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
[ http://secretlifevictorie.blogspot.com/ ]
Po prostu cudoo.! *___* .
OdpowiedzUsuńCzekam na następny.! :D .
Fajneeeeeeeee Czekam na cd ;*8
OdpowiedzUsuńWięc tak..Przeczytałam wszystkie rozdziały dosłownie jednym tchem :)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział z niecierpliwością :D
A co do opowiadania - Niech ona zapomni o tym pieprzonym Nathanie :P
To tyle / Aha , zapraszam do mnie : http://remember-youre-beautiful.blogspot.com/
Dopiero rozkręcam bloga o 1D ^^
Kocham ! Cudowny rozdział i cały blog . Zakochałam się ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam również do mnie :*
http://onedirectionstory-firstlove.blogspot.com/
Witam serdecznie!
OdpowiedzUsuńUwaga, epicki moment! Dobrnęłam (w końcu) właśnie do ostatniego rozdziału, który jest na blogu. Nie ma co, komentuję z szybkością błyskawicy ;) Nieważne. No to startujemy z błędami:
- „przed bramą mieszkania swojej przyjaciółki” Czuję się okropne wytykając nawet tak drobne błędy. Ale to nie jest mieszkanie, ponadto też nie w pełni jej.. To jest willa Cowellów, nieprawdaż?
- „Promienie, świecące” bez przecinka.
- „się mną, jak własną siostrą.” bez przecinka, bo to porównanie.
- „łapiąc do dłoni szelki torby.” ?? łapiąc w dłonie szelki (?) od torby. Pasek od torby?
- „kręcąc głową na boki.” da się kręcić głową inaczej niżeli nie na boki? ;)
- „na dodatek Clover” zaczęłabym tutaj od nowego zdania.
- „oczy, powodując,” lepiej brzmi „co spowodowało”.
- „powiedzieć, patrzeć wciąż” - zamiast przecinka lepsze by było nowe zdanie.
- „Właściwie, to „ bez przecinka.
- „Wujek z pewnością” czeeeepiam się, wiem, ale chyba Harry cały czas mówi „Carl”, nieprawdaż?
- „uśmiech, goszczący na jej” bez przecinka.
- „A gdy jeszcze Carl potwierdził, że bez problemów puści Maggie z chłopakami, uściskała mocno wujka, ciocię, a nawet Claudię,” Hmm. Zamiast „wujka” lepiej by było: „uściskała GO mocno, a także ciocię, a nawet Claudię”. Jakoś lepiej stylistycznie mi to brzmi.
- „tą malutką dziewczynkę” tę.
- „we czwartek” - w.
- „Choć z drugiej strony obawiała się, że pokaże mu, jak bardzo zależy jej na Nathanie.” Hmm. Coś się gubisz: „jak bardzo JEJ na NIM zależy.”
- „pomyłu rozmowy: pomySłu.
- „ale z daleka od ciekawskich na jej temat.” Nie, nie pasuje mi to stylistycznie. „ale z daleka od ciekawskich spojrzeń” ?
- „progi swojego pokoju hotelowego” jest ich kilka? Myślałam, że się przekracza JEDEN próg. ;)
- „w ozdobną poduszkę, rzuconą” bez przecinka.
- „owinęła się jedynie w grubym, białym” bez „w” w takim razie.
- :Rzeczywiście, nie czułam” bez przecinka.
- „swoi obawami” swoimi.
- „i już zobaczyć i uściskać Clover” przecinek przed drugim „i”.
- „kręcąc głową na boki.” tak jak już wyżej gdzieś pisałam.
- „nie dałaby ci życia” nie dałaby ci żyć.
- „miały bilet” biletY, liczba mnoga.
- „wokalistki Rihanny” zrobiłabym zdanie wtrącone z „Rihanny”
- „ubrała się” inwersja. „si” nie powinno być na końcu zdania.
- „Otworzyła drzwi (…) framugę drzwi” powtórzenie. Możesz sobie darować drzwi, bo wiemy z kontekstu, o co chodzi.
- „opadającą na jej oczy.” - jej na, inwersja.
- „Skinęła twierdząco głową” nie da się skinąć głową negatywnie.
- „że wujek kazał pilnować mnie” że kazał wam mnie pilnować.
- „Drzewa tworzyły niemal długi, zielony tunel, przez których liście przepuszczały promienie zachodzącego słońca.” Dziwnie brzmiące zdanie. Chyba lepiej je rozbić na dwa pojedyncze. „Drzewa tworzyły niemal długi, zielony tunel. Tylko gdzieniegdzie liście przepuszczały promienie zachodzącego słońca.”
Usuń- „chacie” wolę zdecydowanie spolszczoną wersję.. Ale to pewnie kwestia gustu.
- „pacami” - paLcami
- „wiesz jak się cieszę „ przecinek przed „jak”.
- „zażartowała, patrząc na jej byłą sąsiadkę, która była stałym gościem jej mamy. Szła własnie chodnikiem z zakupami. Była na tyle zamyślona, że nawet nie rozglądała się na boki i Maggie nie miała okazji pomachać do niej” gubi się wątek, nie wiadomo o kim ona mówi.. właŚnie.
- „Bo tak czy tak „ siak.
- „pokręciła gwałtownie głową na boki” bez „na boki”.
- „że Harry’emu potrafiła otworzyć się najbardziej” przed Harrym. Otwierasz się przed kimś.
- „Natha” czy zdrobnienie od imienia Nathan nie jest przypadkiem Nate?
- „nie chciała jeszcze spotykać” spotkać.
Baaaardzo dobry rozdział. Ponadto końcówka daje nam nadzieję na bardzo interesujący następny rozdział, który notabene mógłby się już pojawić ;) W końcu długo coś tu nie pisałyście, więc mam nadzieję, że wena jednak dopisuje.
Charakter Clover bardzo mi się podoba. Dobra i kochana z niej przyjaciółka, skoro zrezygnowała z własnego marzenia na rzecz przyjaciółki, nie wszyscy są zdolni do takiego poświęcenia. Jednakże ciekawi mnie to zdanie: „Westchnęła głęboko, jakby sprawiło jej to wiele trudności.” W ogóle nie wiem czemu, ale cała część dialogu Clover wydaje mi się dwuznaczna.. Ale to może tylko moja nadinterpretacja ;)
Harry jest uroczy, taki nieśmiały, potrafi ująć człowieka. Zmieszał się, kiedy zobaczył dziewczynę jedynie owiniętą ręcznikiem, ale z drugiej strony szybko skorzystał z okazji, by nacieszyć oczy widokiem ;)
Za błędy przepraszam, ale nawet mi się tego nie chce czytać.
Pozdrawiam,
altaica.
PS Tak, widzę właśnie, że jest już nowy rozdział, jednak nie będę zmieniać treści tego komentarza ;) A więc zabieram się zaraz za komentowanie ósemki!